Internet to niesamowite medium – pozwala każdemu zaistnieć, stworzyć miejsce dla swojej oferty, ściągać klientów lub bezpośrednio przez niego sprzedawać produkty lub usługi. Ty także możesz tutaj zaistnieć, ogłosić światu zakres swojej działalności i szukać klientów. Ale, ale… jak powinna wyglądać skuteczna strona internetowa, aby zwiększyć konwersje i łatwiej monetyzować przekierowany na nią ruch?
Jest to drugi z pięciu artykułów w serii „Co powinieneś wiedzieć o stronach internetowych„. Poniżej lista:
1. Czy potrzebuję własnej strony internetowej?
2. Skuteczna strona internetowa – jak powinna wyglądać?
3. Jak napisać o wycenę strony internetowej?
4. Czy potrzebuję webmastera?
5. Czy strona internetowa musi być droga?
Wielu właścicieli biznesów lub osób, które dały się namówić na stworzenie strony internetowej i drogie pozycjonowanie, patrzy na statystyki odwiedzin i dochodzą do wniosku, że chyba nie do końca wygląda to tak jak powinno. „Jak to dzwoni jedna osoba na 300 odwiedzających?”, „Dlaczego towar kupuje pięć osób na tysiąc?”. W grę wchodzi psychologia i nawet najpiękniejsza witryna z wodotryskami i pięknymi animacjami nie przyniesie klientów jeżeli została źle zaprojektowana.
Najważniejsze informacje na dzień dobry
Wielu twórców stron i projektantów skupia się na aspekcie wizualnym. Jest to dobry kierunek, ale nierzadko jest on wywyższany ponad treść, która na stronie ma się znaleźć.
Wizytówka Twojej działalności niekoniecznie ma powalać swoim wyglądem, ponieważ wtedy głównym odwiedzającym będą wszelkiej maści graficy i webdeveloperzy szukający inspiracji. Twoja strona na dzień dobry musi uderzać po oczach TREŚCIĄ, a konkretniej opisem tego co robisz i co możesz zainteresowanemu zaoferować. W sieci bez trudu można znaleźć badania, które mówią, że internauci często opuszczają stronę, jeżeli w zasięgu wzroku (bez przewijania) nie znajdą satysfakcjonującej ich informacji tylko wodotryski.
Tak samo jest z działaniem. Działaniem określam przycisk/odnośnik do np. formularza kontaktowego lub kupna produktu – powinien rzucać się w oczy od razu po wejściu na stronę bez jej przewijania (dopuszczalnie jeśli nie trzeba wiele przewijać, aby taki przycisk funkcyjny znaleźć). Nie jest prostym zadaniem stworzenie takiego układu z racji wielu urządzeń, różnych wielkości ekranów, różnych rozdzielczości, ale to już zadanie dla webmastera 🙂
Czy Twoja strona nie jest „zbyt piękna”?
Wodotryski, animacje każdego możliwego elementu, intro przy wczytywaniu strony, niesymetryczne przewijanie tła – to wszystko wygląda świetnie, ale czy klient tego wymaga? Często te wszystkie bajery odwracają uwagę od treści i irytują potencjalnego klienta, który zawiedziony porzuca Twoją stronę. I nigdy nie wraca.
Nie mówię, aby tego nie stosować, ale trzeba zachować rozsądny kompromis i dokładnie przetestować witrynę przed rozreklamowaniem. Osobiście przy tworzeniu stron bardzo często korzystam z osób „pod ręką”, które nie widziały nigdy projektu i „nakazuję” im się w nim odnaleźć, ocenić wygląd i intuicyjność. Często taka trzecia osoba potrafi otworzyć nam oczy i zwrócić uwagę na coś, czego byśmy się nie spodziewali. Mało tego – czasami podcinają nam skrzydła i negatywnie opiniują funkcje, na której nam zależy. Ale strona internetowa jest dla klienta, a nie dla nas, dlatego trzeba się dopasować, korzystać z pomocnych wskazówek i opracować rozsądny kompromis.
Nadmiar treści dla robota zamiast dla człowieka
Drzewiej (hehe) panowała zasada, że treści na stronie internetowej należy maksymalnie dopasować pod roboty indeksujące Google’a, klient jakoś przemęczy się przez stek bzdur. Teksty pisane na kolanie, niskim kosztem, sztucznie nasycone słowami kluczowymi. Pozwalało to szybko osiągać zadowalające pozycje na interesujących frazach, które przynosiły ruch na stronie.
Na szczęście te czasy minęły i obecnie teksty należy pisać głównie pod drugiego człowieka, tylko gdzieniegdzie wpisując interesujące słowa kluczowe, które ma podłapać robot. Internet przestaje być śmietnikiem, jednocześnie aktualizując zasadę „content is king” o nową grupę odbiorców.
Zdarza mi się jednak nadal trafiać na artykuły np. lokalnych gazet, które lekkomyślnie powielają słowa kluczowe już w lead’zie artykułu. Nie działa to zachęcająco, a wręcz irytująco, jeżeli w treści nie można znaleźć wymaganej informacji, która wynika z tytułu.
Dlatego, jeżeli już posiadasz swoją stronę, powinieneś na spokojnie przeanalizować treści na niej zawarte, szczególnie te, które internauta widzi na pierwszy rzut oka, zaraz po wejściu na stronę. Albo oddać je w ręce dobrego copywritera, który wyczaruje interesujący tekst.
Szybkość działania strony ma kluczowe znaczenie
Szukasz informacji, wchodzisz na stronę i… „kółko się kręci”, czekasz, czekasz, piątą sekundę, odliczasz do trzech… wychodzisz.
Dzisiaj wszyscy żyją w biegu, ludzie pochłaniają dziennie więcej informacji niż ludzie żyjący kilka wieków temu przez całe życie. Niewielu będzie czekało na załadowanie się witryny przez siedem sekund.
Google też tego nie lubi i premiuje wyższymi wynikami strony, które wczytują się szybko i są lekkie.
Nawet jeżeli nie myślisz o pozycjonowaniu w wyszukiwarkach, a Twój link znajdzie się tylko na wizytówkach, w social mediach i w korespondencji zadowolonych klientów do znajomych to jednak zadbaj o prędkość wczytywania się Twojej witryny. Jeżeli nawala optymalizacja to zmień webmastera, jeżeli nawala serwer – zmień dostawcę. Szanuj klienta, a klient będzie szanował Ciebie.
404? A to spadam.
Co najbardziej irytuje podczas przeglądania Internetu? Chyba zgodzisz się ze mną, że komunikat „404” mówiący o tym, że podana strona poszła na spacer i nie planuje wracać. Przy dużym sklepie internetowym ciężko okiełznać wszystkie możliwe podstrony, które istniały, ale teraz nie istnieją. Ale jeżeli masz prostą stronę firmową z niewielką ilością podstron i wewnętrzne linki na niej umieszczone prowadzą w otchłań to coś jest nie halo. Badaj od czasu do czasu stan swojej witryny, zleć to webmasterowi, korzystaj z gotowych narzędzi do wykrywania tego typu błędów. Tego nie lubi ani robot, ani klient. Ani Ty.
Ale… są takie przypadki, że nie uchronimy się od podstron, które nie istnieją. Można poprosić swojego webmastera o stworzenie specjalnej strony „404”, która w zachęcający/śmieszny/interesujący (ciężko to sobie wyobrazić) sposób będzie zapraszać do dalszego eksplorowania witryny.
Jeżeli szukasz osoby do analizy/poprawy Twojej istniejącej strony lub potrzebujesz zadać kilka pytań człowiekowi, który siedzi w branży od nastu lat to zapraszam Cię do kontaktu.